Tamara Bołdak-Janowska
Tamara Bołdak-Janowska - (ur. 1946) poetka, eseistka, pisarka pochodzenia tatarsko-białoruskiego, urodzona na białostocczyźnie, mieszka w Olsztynie. Autorka książek: Rytmy polskie i niepolskie; Opowiadania naiwne; Ta opowieść jest za szybka, któż ją wytrzyma.
Tamara Bołdak-janowska - (born 1946) poet, essayist, writer of Bielarusian-Tatar origin. Author of books: Polish and not Polish Rhytms; Naive Stories; This Story Is Too Fast, Who Could Stand It.
Ty mów, królowo To jest moja Ziemia, mój Księżyc. Moja strefa. Jestem poddana koncernu wiadomości, Barwnej, strasznej baśni, która dzieje się mocami ustaw. Jej prysznice powlekają trupem, Komentarze są zadaniem popełniania samobójstw, Wanny brudzą krwią. Jestem poddana Boga, który opowiada niebo jak baśń. Bo ma usta z nieba. Bo ma ręce, stopy i głowę z nieba. Cały jest niebem. Niebo jest czyste I wydziela własne powietrze - Czystych aniołów o uskrzydlonym oku. I są tu chłopcy, przez niebo opowiadani. Najpierw butni, ciemni, niebezpieczni, A potem lekcy i lotni. Bo się poddają Władzy czystych aniołów o uskrzydlonym oku. To uskrzydlone oko człowieka stwarza. Jestem poddana chłopców o uskrzydlonym oku. Albo przytroczeni do rączych wierzchowców swej historii, Do ciężkich skrzyń swej historii, chrzęszczą tlenem ze złomu. Ten tlen człowieka stwarza. Jestem poddaną tej historii. Dziś wyczułam pod palcami moje oczodoły, Nigdy przedtem tak się nie namacywałam. Jest tam uśmiech, który się pogłębi. Ten uśmiech, pogłębiony, ustawiczny, człowieka stwarza. Drobna. Horyzontalna. Biała. Biała klawiaturo podziemi. Słyszę muzykę wewnątrz twarzy, gdy dotykam białej Klawiatury podziemi pod oczodołami. Dźwięczy piach, Trochę jak filc fajansowy. To jest moja Ziemia, mój Księżyc. Moja strefa. Gdybym miała korzenie, nie mam korzeni, stworzyłabym alfabet. Gdybym miała alfabet, nie mam alfabetu, stworzyłabym schody z poręczami. Gdybym miała już schody i poręcze, nie mam schodów ani poręczy, Wspięłabym się. Gdybym już się wspięła Nie mogę się wspiąć, Nie mam korzeni. Jestem poddaną tego braku. |
||||
You speak, my Queen This is my Earth, my Moon. My zone. I am subjected to the concern of news, Colorfull, terryfying tale that happens by the power of the law. Tale's showers spread the death around, Commentaries are nothing but the suicides, Bath-tubs dirt with blood. I am subjected to God who tells the sky like tale. Cause he has mouth of sky. Cause he has hands, feet and head of sky. He is all sky. Sky is clear And exhales its own air - Pure angels with winged eye. And there are boys told by the sky. First they're arrogant, dark and dangerous, Later they're light and subtle. Because they give themselves up To the power of pure angels with winged eye. This winged eye makes man. I am subjected to the boys with winged eye. Or they are tied to nimble saddle-horses of their history, Tied to heavy cases of their history, they caltter with the oxygen of the scrap-metal. This oxygen makes man. Today I touched my eye-sockets with my fingers, I have never touched myslef like that before. There is a smile that will become deeper. This deepened smile, continual smile makes man. Tiny. Horizontal. White. Oh, white keybord of the underground. I can hear the music within the face while I touch white Keyboard of the underground placed beneath eye-sockets. Sand jingles Faienced blanket alike. This is my Earth, my Moon. My zone. I am subjected To the white keyboard. This is my Earth, my Moon. My zone. If I had roots, I have no roots, I would invent an alphabet. If I had alphabet, I have no alphabet, I would invent stairways and railings. If I had stairways and railings, I have no stairways and railings, I would climb. If I had climbed, I cannot climb, I have no roots. I am subjected to this lack. |
||||