Kazimierz Brakoniecki
Kazimierz Brakoniecki (1952), poeta, eseista, tłumacz,animator kultury,redaktor. Mieszka i pracuje w Olsztynie. Autor i współautor blisko 30 książek. Członek Pen Clubu.
Wiersze polsko - żydowskie 1. Marzeniem artysty Lebensteina było ustawienie jego figur osiowych rysowanych w Polsce pod koniec lat pięćdziesiątych XX wieku na papierze milimetrowym w grobowcu egipskim starodawnej dynastii kosmicznej Te rysunki na pogiętym papierze który sprzyjał precyzji śmierci wyćwiczonej po mistrzowsku w wojnie światowej pozostawione w grobowcach świata wszystkim umarłym odebrałyby nadzieję I dlatego lepiej aby pozostały w grobowej komorze pustego serca nas wszystkich którzy jeszcze żyjemy i wierzymy w życie wieczne piramid zbudowanych przez nas niewolników podziwiających kosmiczne figury trumienne Albo włożone w końcu w białawe szpary Muru Płaczu od żywych do umarłych spopieliły się na obraz i podobieństwo Boga który w labiryncie krematorium płacze 2. Po drodze na zarośnięty i zabity kirkut śliwki przy domkach na cienistym wzgórzu na kilku macewach swastyki i "Juden raus" pisane farbą przez tutejsze homosiłki Doły dziury po rozszabrowanych grobach złote zęby słońca pomiędzy trupim listowiem kilka ścieżek w krzakach czaszka pomnika ku czci pomordowanych pomazana kałem Niemcy Polacy policja granatowa sąsiedzi czym popadnie na ulicach na podwórkach i tutaj na tym cmentarzu zajadle Z powrotem z ulgą zbierając śliwki z pożydowskiego sadu z pożydowskiego domu tak jak u moich dziadków pożydowskie wiśnie omszałe od krwi karczmarzy bardzo straszące i soczyste 3. Gdzie się podziało ciało Jonasza Sterna który wyczołgał się z Doliny Jozafata? Gdzie jego ręka gdzie jego głowa? Gdzie jego oko i jego lędźwia? Wiszą asamblaże w muzeum pamięci drobne kostki stłoczone w kącikach gabloty samolocik żebra bomba krtani piszczele piękna łękotka strzału Jeszcze słychać zasypywane wapnem nieugaszone żadną religią błaganie kostek do kości zmartwychwstającej która sama ucieka od duchowego Boga Gdzie się podziało ciało Jonasza Sterna który zostawił nam dzikie kości? Gdzie jest ta Dolina Jozafata? Gdzie jest ten czlowiek który jest ocalony? Co to za śmierć zamiast niego się czołga? 4. Ze zmrożonej górki zjeżdżają chłopcy. Widzę daleko mój dom rodzinny. Są i działki i podstawowa szkoła. Słońce zimowo zachodzi po malinowemu. W słoju mróz rysuje magiczne hieroglify. Tu był kirkut teraz wysokie lipy. Dom przedpogrzebowy Mendelsohna. Obramowania w pnie wrośnięte. Zapalony słońcem śnieg i dymiące zimno. Stoi nas garstka i nic nie czujemy. Nie jesteśmy Żydami. Chociaż to nasze miasto. Było niemieckie więc Niemcy ich zabili. Każdy z nas jest Żydem kiedy nie ma pamięci. Moja droga na wzgórze do biblioteki. Kiedyś stał tu cmentarz i knajpa tętniła. Nie ma nikogo to nie będzie świata. Zapalony śnieg serca i dymiące ciało miasta. |
||||
|
||||